poniedziałek, 30 listopada 2015

Scenariusz polsko - niemiecki

SchneeweiBchen und Rosenrot


Scena I
Narrator: Dawno dawno temu w chatce mieszkała biedna wdowa. Przed chatką był ogródek. W ogródku rosły róże: białe i czerwone.Wdowa miała dwie córki: Białośnieżka i Różyczka.
Białośnieżka była biała jak białe róże i bardzo łagodna, a Różyczka czerwona jak róże czerwone. Dziewczyny były bardzo pracowite i pobożne. Różyczka lubiła skakać po łąkach i polach, zrywać kwiatki i gonić ptaki. Białośnieżka siedziała z matką i pomagała jej w gospodarstwie.

der Erzähler: Lange lange her wohnte eine arme Witwe in einer kleinen Hütte. Vor der Hütte war ein Garten. Im Garten wuchsen Rosen: weiße und rote. Die Witwe hatte zwei Töchter: Schneeweißchen und Rosenrot. Schneeweißchen war weiß wie weiße Rosen und sehr nett und Rosenrot war rot wie rote Rosen. Die Mädchen waren sehr arbeitsam und fromm. Rosenrot liebte auf den Wiesen und den Feldern springen, die Blumen pflücken und die Vögel verfolgen. Schneeweißchen saß mit ihrer Mutter und half ihr im Hauswirtschaft.

(W tle pokazane: domek, Różyczka i Białośnieżka biegają wśród róż, wdowa siedzi na ławeczce, itp.)

Scena II
(Wdowa zamiata przed chatką, po chwili Białośnieżka i Różyczka wychodzą z chatki)
Różyczka: Szybko, Białośnieżko!
Rosenrot: Schnell, Schneeweißchen!

Białośnieżka: Spokojnie, już biegnę.
Schneeweißchen: Bleib ruhig, ich laufe schon.

Różyczka: Mamo, możemy iść do lasu?
Rosenrot: Mutti, können wir in den Wald gehen?

Wdowa: Tak, ale uważajcie, proszę!
die Witwe: Ja, aber passt auf, bitte!

Białośnieżka i Różyczka: Dobrze!
Schneeweißchen und Rosenrot: Gut!
(Idą trzymając się za ręce na ścieżce w lesie, bawią się, zbierają kwiatki, maliny...)

Scena III
(Domek, Białośnieżka roznieca ogień, siada koło Różyczki, matka zaczyna czytać bajkę, po czym nagle przerywa i patrzy w okno)
Wdowa: Dobrze, na dzisiaj koniec. Idźcie już spać.
die Witwe: Gut, Schluss für heute. Geht schon schlafen.

Różyczka: Czytaj nam jeszcze. Lubię twoje bajki.
Rosenrot: Lies uns noch, bitte. Ich mag deine Märchen.

Białośnieżka: Ja też, ale mama ma rację, jest już późno.
Schneeweißchen: Ich auch, aber unsere Mutti hat Recht, es ist schon spät.

Różyczka: Tak.
Rosenrot: Ja.

Wdowa: Dobrze, zamknijcie drzwi.
die Witwe: Gut, mach die Tür zu, bitte.

Białośnieżka: Ja to zrobię.
Schneeweißchen: Ich mache das.

(nagle ktoś puka)
Białośnieżka: Ciekawe kto to jest.
Schneeweißchen: Ich bin gespannt, wer das ist.

Wdowa: Może to jest bezdomny. Pada śnieg, otwórz drzwi.
die Witwe: Vielleicht ist das ein Obdachlose. Es schneit, mach die Tür auf.

Białośnieżka: Ale ja…
Schneeweißchen: Aber ich..

(odchodzi powoli wystraszona)
Wdowa: Nie bój się, Białośnieżko.
die Witwe: Hab keine Angst, Schneeweißchen.

Różyczka: Dobra, ja otworzę.
Rosenrot: Gut, ich mache sie auf.

(otwiera drzwi)
Różyczka: Kto to?
Rosenrot: Wer ist das?

(Różyczka powoli się odsuwa)
Niedźwiedź: Dobry wieczór.
der Bär: Guten Abend.

(Widzą niedźwiedzia, wystraszona Różyczka chowa się za matką, a Białośnieżka skula się koło łóżka)
Niedźwiedź: Nie bój się. Jest mi bardzo zimno. Mogę się ogrzać?
der Bär: Hab keine Angst! Es ist mir sehr kalt. Kann ich mich hier aufwärmen?

(matka nie bojąc się niedźwiedzia podeszła do niego)
Wdowa: Och.. Biedny niedźwiedź. Wejdź. Ogrzej się, ale uważaj na futro.
die Witwe: Och.. Der arme Bär. Komm rein. Wärm dich auf, aber pass auf dein Fell auf.

Niedźwiedź: Dziękuję bardzo.
der Bär: Danke sehr.

(Niedźwiedź wchodzi do chatki)
Wdowa (do córek): Nie bójcie się, niedźwiedź jest bardzo sympatyczny.
die Witwe: Habt keine Angst! Der Bär ist sehr sympathisch.

(niedźwiedź siada koło kominka, nagle kicha-dziewczynki śmieją się z niego i podchodzą bliżej)
Niedźwiedź: Dziewczyny, mam za dużo śniegu na futrze. Strząśnijcie go!
der Bär: Mädels, ich habe zu viel Schnee auf meinem Fell. Mach es weg!

(Dziewczynki strzepują śnieg z futra, niedźwiedź zaczyna się śmiać)
Różyczka: Nie da się.
Rosenrot: Es geht nicht.

(Dziewczynki przynoszą miotłę i oczyszczają mu futro, niedźwiedź wyje z bólu)
Niedźwiedź: Ałaaaaaa
der Bär: Ałaaaaaa

(Niedźwiedź zaczyna uciekać)
Różyczka: Nie uciekaj!
Rosenrot: Flieh nicht!

Białośnieżka: Nie, Różyczko, to go boli.
Schneeweißchen: Nein, Rosenrot, das tut ihn weh.

(Trzyma go pod ręką)
Różyczka: Ale ja chciałam tylko pomóc!
Rosenrot: Aber ich wollte nur helfen!

Niedźwiedź: Wiem, to miłe z Twojej strony.
der Bär: Ich weiß, es ist nett von dir.

(Niedźwiedź zwraca się do Białośnieżki)
Niedźwiedź: Dziękuję za twoją pomoc.
der Bär: Danke für deine Hilfe.

(Niedźwiedź i Białośnieżka tulą się, Różyczka się na nich patrzy ze zdumieniem)

Scena IV
(Noc, miś śpi pod kominkiem, a Białośnieżka przynosi mu coś do picia lub jedzenia i daje pod pyszczek i kuca przy nim)
Niedźwiedź: Białośnieżka?
der Bär: Schneeweißchen?

Białośnieżka: Ciii! Pewnie jesteś głodny. Mam jedzenie dla ciebie.
Schneeweißchen: Ciii! Du bist sicher hungrig. Ich habe Essen für dich.

Niedźwiedź: Dziękuję.
der Bär: Danke.

Białośnieżka: Proszę. Zjedz. Jest jeszcze ciepłe.
Schneeweißchen: Bitte. Iss. Das Essen ist noch warm.

(Niedźwiedź je, a Białośnieżka przygląda mu się... po chwili przytula się do niego i głaszcze go)
Białośnieżka: Twoje futro jest miękkie i ładnie pachnie.
Schneeweißchen: Dein Fell ist weich und riecht schön.

(kładzie głowę na jego futrze, głaszcze go i zasypia)

Scena V
(Poranek. Dziewczynki wypuszczają niedźwiedzia z chatki)
Narrator: Niedźwiedź odwiedza ich każdego dnia. Bawią się razem, a wieczorem leży obok
kominka.
der Erzähler: Der Bär besucht sie jeden Tag. Sie spielen zusammen und er liegt am Abend neben dem Schornstein.

(W tle sceny jak dziewczynki bawią się z nim, zjeżdżają na sankach, itp.)

Scena VI
(Początek wiosny, niedźwiedź i Białośnieżka się żegnają, niedźwiedź stoi przy drzwiach)
Niedźwiedź: Idę już.
der Bär: Ich gehe schon.

Białośnieżka: Dlaczego po prostu z nami nie zostaniesz? (rozpacz, przytula go)
Schneeweißchen: Warum bleibst einfach nicht mit uns?

Niedźwiedź: Muszę już iść.
der Bär: Ich muss schon gehen.

Białośnieżka: Dokąd pójdziesz? (rozpacz)
Schneeweißchen: Wohin willst du gehen?

Niedźwiedź: Do lasu. Muszę coś zrobić. Szukam moich skarbów i krasnala.
der Bär: In den Wald. Ich muss noch was machen. Ich suche meine Schätze und einen Zwerg.

Białośnieżka: Skarbów? (zdziwienie)
Schneeweißchen: Deine Schätze?

Niedźwiedź: Przepraszam. Teraz nie mogę nic powiedzieć o co chodzi. Dziękuję.
der Bär: Entschuldigung! Jetzt kann ich nichts mehr sagen. Danke.

(Gdy niedźwiedź ucieka, zahacza futrem o coś i rozdziera sobie kawałek skóry, Białośnieżka zauważa coś złotego)
Białośnieżka: Czekaj!
Schneeweißchen: Warte!

Niedźwiedź: Białośnieżko, na pewno wrócę do ciebie!! (odchodzi)
der Bär: Schneeweißchen, ich komme zu dir bestimmt zurück.

(Białośnieżka - westchnienie, żegna się z misiem)

Scena VII
(Las, dziewczęta zbierają kwiaty, Białośnieżka jest smutna)
Różyczka: Białośnieżko, nie bądź smutna. Niedźwiedź na pewno wróci
Rosenrot: Schneeweißchen, sei nicht traurig. Der Bär kommt bestimmt zurück.

Białośnieżka: Eh, może.
Schneeweißchen: Eh, vielleicht

(Słyszą hałas i krzyk)
Różyczka: Co to jest?
Rosenrot: Was ist das?

Białośnieżka: Ktoś krzyczy.
Schneeweißchen: Jemand schreit.

(Biegną w kierunku miejsca z którego pochodzi, zauważają krasnala)
Białośnieżka: Co to jest?
Schneeweißchen: Was ist es?

(Skradają się i widzą krasnala, który podskakuje)
Różyczka: Nigdy kogoś takiego nie widziałam.
Rosenrot: Ich habe so was noch nicht gesehen.

Krasnal: Co tak stoicie? Chodźcie bliżej i pomóżcie mi!
der Zwerg: Warum steht ihr so? Kommt näher und helft mir!

Różyczka: Co się stało, mały człowieku?
Rosenrot: Was ist passiert, mein Junge?

Krasnal: Nie widzicie? Wy głupie malowane lale! Stare drzewo leży na mojej długiej brodzie.
der Zwerg: Seht ihr nicht? Ihr dumme gemalte Puppen! Der alte Baum liegt auf meinem langen Bart.

Białośnieżka: Twoja broda jest rzeczywiście bardzo długa.
Schneeweißchen: Dein Bart ist wirklich sehr lang.

Krasnal: Nie ma czasu! Pomożecie mi czy nie?
der Zwerg: Wir haben keine Zeit. Helft ihr mir oder nicht?

Białośnieżka: Tak, tak pomożemy ci.
Schneeweißchen: Ja, ja wir helfen dir.

(Dziewczynki próbują dźwignąć drzewo,ale nie dają rady)
Krasnal: Nie żartujcie sobie! Więcej siły!
der Zwerg: Macht keine Witze! Mehr Kraft!

Białośnieżka: Robimy co możemy! To drzewo jest bardzo ciężkie.
Schneeweißchen: Wir machen, was wir können.

Różyczka: Pójdę po pomoc.
Rosenrot: Ich rufe Hilfe.

Krasnal: Terefere. Nie potrzebuję nikogo więcej! Zróbcie coś mądrego!
der Zwerg: Terefere. Ich brauche niemanden mehr! Macht etwas kluges!

Różyczka: Uhhh.. To nie było miłe!
Rosenrot: Uhhh.. Das war nicht nett!

Białośnieżka: Już wiem.
Schneeweißchen: Ich weiß schon.

(Białośnieżka wyciąga nożyczki i odcina kawałek brody)
Krasnal: Ałaaaa (odskakuje)
der Zwerg: Ałaaaa

Różyczka: Jesteś genialna.
Rosenrot: Du bist genial.

Krasnal (złość): Moja broda! Co zrobiłaś?To zbrodnia!
der Zwerg: Mein Bart! Was hast du gemacht? Das ist Verbrechen!

Różyczka: Chciała ci tylko pomóc! To był najlepszy sposób.
Rosenrot: Sie wollte dir nur helfen. Es war der beste Weg.

Krasnal: Wstrętne głupie dzieci, idźcie stąd!
der Zwerg: Schreckliche, blöde Kinder, geht weg!

Białośnieżka: Jak to?
Schneeweißchen: Was? Aber wie?

Różyczka: Chodźmy już! Zostawmy go! (pokazuje mu język, odchodzą)
Rosenrot: Wir gehen schon! Wir lassen ihm in Ruhe!

Krasnal: Hmm... (pokazuje język)
der Zwerg: Hmm...

(Krasnal się rozgląda i patrzy do środka konaru, wyciąga z niego worek ze skarbami)
Krasnal: Nie jestem już tu bezpieczny.
der Zwerg: Ich bin hier nicht sicher.

Scena VIII
(Wieczór wdowa siedzi na bujanym krześle, a córki siedzą na podłodze i rozmawiają z mamą)
Wdowa: Spotkałyście w lesie krasnala?
die Witwe: Habt ihr einen Zwerg im Wald getroffen?

Różyczka: Był okropny.
Rosenrot: Er war schrecklich.

Białośnieżka (w myślach): Krasnal, to o nim wspomniał niedźwiedź.
Schneeweißchen: Das ist dieser Zwerg. Über ihn hat der Bär gesprochen.

[Po chwili, siedzi i patrzy w oknie]
Białośnieżka: (mówi w myślach): Znajdę krasnala. Może on wie gdzie jest niedźwiedź.
Schneeweißchen: Ich finde den Zwerg. Vielleicht weiß er, wo der Bär ist.

Scena IX
(Krasnal się rozgląda)
Krasnal: To dobre miejsce, ale co jak przyjdą złodzieje. (w histerii) Muszę ukryć skarb!!
der Zwerg: Das ist guter Platz, aber was wenn die Diebe kommen. Ich muss meinen Schatz verstecken!!

(W tle słychać śmiech, Białośnieżka i Różyczka biegają po lesie)
Różyczka: Dzisiaj złapię dużą rybę.
Rosenrot: Ich werde heute einen großen Fisch fangen.

Białośnieżka: Tylko uważaj!
Schneeweißchen: Pass auf!

Krasnal: No nie! Nie jest już tutaj bezpiecznie. Znowu te okropne dziewczyny!
der Zwerg: Nein! Es ist hier nicht mehr sicher. Wieder ihr - schreckliche Mädels!

(Chowa skarb, siada z wędką i zaczyna łowić ryby, wędka zaplątuje się o jego brodę, ale nadal łowi)
Różyczka: Zobacz znowu ten krasnal.
Rosenrot: Quck mal! Das ist wieder dieser Zwerg.

Białośnieżka: Dzień dobry.
Schneeweißchen: Guten Morgen.

Krasnal: Idźcie, to moje miejsce. Denerwujecie mnie, idźcie!
der Zwerg: Geht weg, das ist mein Platz. Ihr regt mich auf! Geht schon weg!

Białośnieżka: Krasnalu, nie widziałeś niedźwiedzia?
Schneeweißchen: Hej, Zwerg, hast du den Bär nicht gesehen?

Krasnal: Nie mów o nim! Nienawidzę go.
der Zwerg: Sprich nicht über ihn. Ich hasse ihn.

Różyczka: Białośnieżko, nie rozmawiaj z nim.
Rosenrot: Schneeweißchen, spricht nicht mit ihm.

Krasnal: Przeszkadzacie mi.
der Zwerg: Ihr stört mich.

(Krasnal wpada do wody, broda zaplątuje się w korzeń drzewa)
Razem: Ojej, aa
Zusammen: Ojej, aa

(dziewczynki pomagają wyciągnąć krasnala szarpiąc go za ręce)
Białośnieżka: Czekaj.
Schneeweißchen: Warte!

(Białośnieżka wyciąga nożyczki i odcina kawałek brody, po odcięciu upadają)
Różyczka (do Białośnieżki): Uratowałaś nas
Rosenrot: Du hast uns gerettet.

Krasnal (krzyczy zszokowany): Moja broda!
der Zwerg: Mein Bart!

Białośnieżka: Przepraszam, nie było wyjścia.
Schneeweißchen: Schuldigung, ich hatte keine andere Wahl!

Krasnal(zabija wzrokiem): Milczeć! Wy okropne dziewczyny! Prosiłem was o pomoc? Teraz nie mam brody! (chlapie je wodą) Sio! Sio!
der Zwerg: Schweigt! Ihr schreckliche Mädels! Habe ich euch um Hilfe gebeten? Ich habe jetzt keinen Bart! Weg! Weg von hier!!

Różyczka: Idealnie! Idziemy stąd!
Rosenrot: Fantastisch! Wir gehen also weg!

Scena X
(Białośnieżka i Różyczka idą przez las)
Różyczka: Jestem cała mokra! On jest okropny!
Rosenrot: Ich bin ganz nass! Er ist schrecklich!

(Różyczka staje jak wryta)
Białośnieżka: Co się stało?
Schneeweißchen: Was ist passiert?

(Białośnieżka i Różyczka zauważają na polanie księcia. Nagle książę zaczyna biegnąć, po chwili upada)
Różyczka: Czekaj! [do księcia]
Rosenrot: Warte!

(Biegnie do księcia.Widzi księcia, który leży nieprzytomny)
Różyczka: Halo! Wszystko dobrze? (próbuje go ocucić. Książę otwiera oczy)
Rosenrot: Halo! Ist alles in Ordnung?

Brat Księcia: Kim jesteś?
der Bruder des Prinzes: Wer bist du?

Różyczka: Spokojnie. Mieszkam blisko.
Rosenrot: Bleibt ruhig, bitte. Ich wohne in der Nähe.

Brat Księcia: Dziękuję za pomoc.
der Bruder des Prinzes: Danke für deine Hilfe.

Różyczka: Jesteś ranny! (opatruje mu nogę.)
Rosenrot: Oh, nein! Du bist verletzt!

Brat Księcia: Jak masz na imię?
der Bruder des Prinzes: Wie ist dein Name?

Różyczka: Jestem Różyczka. (zarumienia się)
Rosenrot: Ich bin Rosenrot.

Białośnieżka (krzyczy): Różyczko!!!
Schneeweißchen: Rosenrot!!!

Różyczka: Tutaj Białośnieżko! (macha jej)
Rosenrot: Hier Schneeweißchen!

(Białośnieżka spogląda na księcia i proponuje mu odpoczynek w chatce)
Białośnieżka: Chodźmy do domu.
Schneeweißchen: Komm, wir gehen nach Hause.

Brat Księcia: Dziękuję, ale teraz jadę w daleką podróż. Szukam swojego brata. Może go widziałyście?
der Bruder des Prinzes: Danke, aber ich muss jetzt verreisen. Ich suche meinen Bruder. Vielleicht habt ihr ihn gesehen?

(Dziewczyny patrzą na siebie)
Białośnieżka i Różyczka: Nie, niestety nie.
Schneeweißchen und Rosenrot: Nein. Leider nicht.


Brat Księcia: Szkoda. Różyczko, dziękuję za pomoc.
der Bruder des Prinzes: Schade. Rosenrot, danke für deine Hilfe.

(Książe odchodzi)
Różyczka: Bądź ostrożny.
Rosenrot: Sei vorsichtig!

Scena XI
[Krasnal jest w lesie i zauważa niedźwiedzia zaczyna uciekać ze skarbami]
----------------------------------------------------------------
(krasnal ucieka, wpada w krzaki)
Krasnal: Aaaa! Pomocy!
der Zwerg: Aaaa! Hilfe!

(Białośnieżka i Różyczka próbują go wyciągnąć, ale broda się zaczepiła )
Siostry: Pomocy!
die Schwester: Hilfe!

Brat Księcia: Różyczka! (zawraca) Już biegnę! Różyczko!
der Bruder des Prinzes: Rosenrot! Ich komme schon! Rosenrot!

(Książe wyciąga ich z krzaków z brody wpadają skarby, Białośnieżka i Różyczka leżą na trawie. )
Różyczka: To klejnoty. Niedźwiedź o nich mówił.
Rosenrot: Das ist Schmuck. Der Bär hat darüber gesprochen.

Białośnieżka: Powiedz mi, gdzie on jest?
Schneeweißchen: Sag mir, wo ist er?

Krasnal: A skąd mam to wiedzieć? (ucieka, niedźwiedź pojawia się i biegnie za nim)
der Zwerg: Woher soll ich das wissen?

Białośnieżka: To niedźwiedź! (przytula go) Jesteś.
Schneeweißchen: Das ist der Bär! Da bist du schon.

(Brat księcia z łukiem, chce strzelać)
Różyczka: Nie strzelaj, to przyjaciel.
Rosenrot: Schieß nicht, das ist unser Freund.

Brat Księcia: Wasz Przyjaciel?
der Bruder des Prinzes: Euer Freund?

(Krasnal zaczyna w nich rzucać jabłkami)
Krasnal: Zniszczę was!
der Zwerg: Ich werde euch alle zerstören.

Brat Księcia: Nie tak szybko. Walcz ze mną.
der Bruder des Prinzes: Nicht so schnell! Kämpf mit mir!

(Zbliża się do krasnala i trzyma mu brodę)
Niedźwiedź: Nadszedł już czas. W końcu uwolnię się z klątwy.
der Bär: Es ist endlich die Zeit gekommen. Endlich kann ich mich von dem Fluch befreien.

(niedźwiedź urywa krasnalowi brodę i wypada cały skarb)
Białośnieżka: To skarb niedźwiedzia. (szczęśliwa)
Schneeweißchen: Dieser Schatz gehört dem Bär.

Niedźwiedź: Dziękuję Białośnieżko i Różyczko.
der Bär: Danke Schneeweißchen und Rosenrot.

[Przemiana z niedźwiedzia na księcia]
Brat księcia: Bracie
der Bruder des Prinzes: Bruder!

Książe: Krasnal rzucił na mnie klątwę. Nie mogłem powiedzieć kim jestem.
der Prinz: Der Zwerg hat einen Fluch gegen mich ausgestoßen. Ich konnte nicht sagen, wer ich bin.

(Książe podchodzi do Białośnieżki)
Książe: Białośnieżko! (klęka) Wyjdziesz za mnie?
der Prinz: Schneeweißchen! Willst du meine Frau werden?

Białośnieżka: Ooo tak!
Schneeweißchen: Ooo ja!

Brat księcia: A ja chcę poślubić ciebie! (klęka)
der Bruder des Prinzes: Aber ich will dich heiraten!

Różyczka: Tak!
Rosenrot: Ja!

Scena XII
(Scena ślubu, idą,sypie się ryż, patrzą na siebie)
_________________________________________
(Po scenie ślubu, pokazane zdjęcia z wesela)

Narrator: I żyli długo i szczęśliwie!
der Erzähler: Und sie lebten lange und glücklich!

-Koniec-
-Ende-

niedziela, 29 listopada 2015

9 spotkanie

Dzisiaj opiszę relację z piątkowego spotkania! ;)
Spotkałyśmy się po szkole w piątek. Omówiłyśmy miejsca, w których będziemy nagrywać, rekwizyty i stroje jakie będziemy musiały sobie załatwić. Napadłyśmy też na rekwizytornie ;D Przeglądałyśmy przebrania, ale nie znalazłyśmy tam nic konkretnego co by nam pasowało do naszego projektu ;// Przeprowadziłyśmy sobie małą próbę, oczywiście małą, dlatego że trudnych wyrazów nie wiedziałyśmy jak czytać ;) Było dużo śmiechu, ale całkiem szybko nam zeszło!
Zapomniałabym dodać, że scenariusz jest już gotowy i za niedługo go zobaczycie! ;)
I parę fotek ze spotkania ;3


~Karolina

piątek, 27 listopada 2015

Orginalna wersja bajki!

"Białośnieżka i Różyczka"

Jacob i Wilhelm Grimm

Pewna uboga wdowa mieszkała w samotnej chatce, a przed tą chatką był ogródek, w którym rosły dwa krzaki róż: jedne róże białe, drugie czerwone. Wdowa miała dwie córeczki, podobne do obu krzaków róż. Jedna nazywała się Białośnieżka, a druga Różyczka. Dziewczątka były tak pobożne i dobre, tak pracowite i roztropne, że chyba drugich takich dzieci nie było na świecie, ale Białośnieżka była łagodniejsza niż Różyczka. Różyczka wolała skakać po łąkach i polach, zrywać kwiatki i gonić ptaszyny leśne; a Białośnieżka siadywała w domu przy matce, pomagała jej w gospodarstwie albo czytywała jej książki, gdy nic innego nie było do roboty. Obie dziewczynki tak bardzo się kochały, że zawsze, idąc razem, trzymały się za rączki, a gdy Białośnieżka mówiła:

— „My się nigdy nie rozstaniemy”, Różyczka odpowiadała: „Tym, co ma jedna, musi się i druga podzielić!”

Nieraz biegały same po lesie i zbierały czerwone jagody; żadne zwierzę nie robiło im nic złego, ale przychodziły do nich z całym zaufaniem: zajączek jadł z ich rąk kapustę, sarna skubała trawkę tuż przy nich, jeleń wysoko wyskakiwał obok, ptaki zostawały na gałęziach i wyśpiewywały wszystkie swoje trele. Dziewczęta nie miewały żadnych przygód; jeżeli zasiedziały się w lesie, a noc je zaskoczyła, to kładły się jedna przy drugiej na murawie i zasypiały aż do ranka, a matka wiedziała o tym i nie martwiła się o nie.


Pewnego razu, gdy nocowały w lesie, a świt różany je zbudził, spostrzegły śliczne dziecko w białej, błyszczącej sukieneczce, siedzące przy ich posłaniu i spoglądające na nie bardzo życzliwie. Nic nie mówiąc, odeszło potem w głąb lasu, a gdy się obejrzały, zauważyły, że leżą tuż nad głęboką przepaścią, że gdyby były w ciemnościach i przeszły jeszcze parę kroków, to byłyby w tę przepaść wpadły. Matka im powiedziała, że musiał to być Anioł Stróż, który czuwa nad dobrymi dziećmi.


Białośnieżka i Różyczka utrzymywały chatkę matki tak czysto, że było prawdziwą przyjemnością wejść do nich. W lecie Różyczka pilnowała domu i co rano stawiała przy łóżku matki bukiet kwiatków, a w bukiecie było zawsze po jednej róży z każdego krzaka. W zimie Białośnieżka rozniecała ogień i stawiała kociołek na blasze, kociołek mosiężny, ale błyszczący jak złoto, tak był ślicznie wyczyszczony. Wieczorem, gdy mrok zapadł, mówiła matka:
— Idź no, Białośnieżko i zamknij drzwi — a potem siadały przy ogniu, matka wkładała okulary i czytała z wielkiej księgi, a obie dziewczynki, przędąc, słuchały. Obok nich leżało jagniątko na podłodze, a poza nimi, na drążku, siedział biały gołąbek z łebkiem ukrytym w skrzydełkach.
Pewnego wieczoru, gdy tak spokojnie siedziały sobie, ktoś zastukał do drzwi. Matka rzekła:
— Prędko, Różyczko, otwórz, to pewno jakiś wędrowiec, szukający przytułku.
Różyczka poszła, odsunęła zasuwę i myślała, że to będzie jakiś ubogi człowiek; ale to nie był człowiek, lecz niedźwiedź, który wsadził we drzwi swą grubą czarną paszczę. Różyczka krzyknęła głośno, odskoczyła, jagniątko zabeczało, gołąbek zatrząsł się, a Białośnieżka schowała się za łóżko matki. 


Ale niedźwiedź spokojnie rzekł:
— Nie bójcie się, nic wam złego nie zrobię; jestem zmarznięty i chciałbym się trochę ogrzać u was.
— Biedny niedźwiedziu — rzekła matka — połóż się przy ogniu, tylko uważaj, żeby ci się futro nie zapaliło. Po czym zawołała:
— Białośnieżko, Różyczko, podejdźcie do mnie, niedźwiedź nic wam złego nie zrobi, dziecinki, on mówi uczciwie.
Obie więc podeszły, a stopniowo przybliżyło się i jagniątko, i gołąbek, i nikt się nie bał niedźwiedzia.
On zaś powiedział:
— Dzieci, otrząśnijcie mi trochę śniegu z futra.
Dziewczątka przyniosły miotłę i oczyściły niedźwiedzia futro ze śniegu, on zaś rozłożył się przed ogniem i mruczał bardzo zadowolony. 


Niebawem znajomość z niemiłym gościem stała się zażyła, dzieci głaskały go po futrze rękoma, opierały nogi na jego plecach, obracały nim tam i na powrót, albo brały pręt, biły go, a gdy mruczał, śmiały się. Niedźwiedziowi wszystko to się podobało, tylko gdy mu dokuczały za bardzo, wołał:

— Darujcie mi życie, dzieciaki!
„Niechaj każda z was pamięta,
Że zabija konkurenta”.
*konkurent — tu: mężczyzna starający się o rękę.*

Gdy przyszedł czas na spoczynek, matka rzekła do niedźwiedzia:
— Zostań sobie w imię Boże przy piecu, to cię ochroni od zimna i zamieci śnieżnej.
Ledwie dzień zaczął świtać, dzieci wypuściły go na dwór, on zaś powlókł się po śniegu do lasu.
Odtąd niedźwiedź przychodził do nich co wieczór o tej samej porze, kładł się przed piecem i pozwalał dzieciom bawić się ze sobą, ile tylko zachciały, a one tak się z nim oswoiły, że nawet nie zamykały drzwi na zasuwę, dopóki się nie zjawił. Gdy nadeszła wiosna i wszystko się zazieleniło, rzekł niedźwiedź pewnego ranka do Białośnieżki:
— No, teraz muszę odejść i nie pokażę się u was przez całe lato.
— Dokądże pójdziesz, kochany niedźwiedziu? — spytała Białośnieżka.
— Pójdę do lasu, bo muszę strzec swoich skarbów przed złym karłem; w zimie, gdy ziemia jest zmarzniętą, karły siedzą pod ziemią i nie mogą wydobyć się na wierzch, ale teraz, gdy słońce ziemię rozgrzało, krasnoludki wychodzą na wierzch, szukają i kradną; a co wpadnie im w ręce i do ich kryjówek, to nie wraca już łatwo na światło dzienne.
Białośnieżce bardzo było żal niedźwiedzia, ale odryglowała drzwi, a gdy niedźwiedź wchodził, zaczepił się futrem o hak, rozdarł sobie kawałek skóry, a Białośnieżce wydało się, że spoza niej błysnęło coś złotego; pewna jednak tego nie była. Niedźwiedź szybko wybiegł i wkrótce znikł za drzwiami. Po niejakim czasie matka posłała dzieci do lasu po chrust. Natknęły się one tam na wielkie drzewo, które leżało na ziemi, a przy jego pniu coś skakało po trawie tam i na powrót. Ale nie mogły odróżnić, co to było takiego. Gdy podeszły bliżej, zobaczyły karła o starej, pomarszczonej twarzy, z białą długą brodą. 


Koniec brody dostał się pod drzewo, a karzeł skakał jak piesek na linie i nie umiał sobie poradzić. Zmierzył dziewczynki swymi czerwonymi, płonącymi oczyma i krzyknął:
— No i czego stoicie? Nie możecie się zbliżyć i pomóc mi?
— A cóż ci się stało, mały człowieczku? — spytała Różyczka.
— Głupia, ciekawa gęś! — odparł karzeł. — Chciałem sobie urąbać drzewo na ogień do kuchni. Rozszczepiłem już szczęśliwie kawał pnia, ale gdy wbiłem klin, a żeby go rozłupać do reszty, ten okazał się za gładki i bestia wyskoczyła tak nagle, że drzewo się przekręciło i przygniotło mi koniec mojej pięknej brody; teraz i wyciągnąć jej nie mogę. Broda siedzi pod drzewem, a ja jestem jak przykuty. A głupie blade gęby śmieją się z tego, pfuj, wstrętne dziewuchy!
Dzieci podeszły do drzewa i chciały je poruszyć dla wydobycia brody, ale nie dały rady.
— Pójdę i ludzi sprowadzę na pomoc! — rzekła Różyczka.
— Wariatka, barania głowa! — burknął karzeł. — Ona mi chce jeszcze ludzi sprowadzić; was dwie i to dla mnie za wiele! Nic wam mądrzejszego do głowy nie przyjdzie?
— Nie bądźże tylko taki niecierpliwy — rzekła Białośnieżka — ja już coś poradzę.
Wyjęła maleńkie nożyczki z kieszeni i odcięła koniec brody. Jak tylko karzeł uczuł, że jest wolny, schwycił za worek, leżący pomiędzy korzeniami drzewa, a napełniony złotem i mruknął do siebie:
— Paskudny dzieciak! Obciąć dziś taką wspaniałą brodę! Niech wam kukułka zapłaci!
Z tymi słowy zarzucił worek na plecy i odszedł, ani się obejrzawszy nawet na dzieci.


Zdarzyło się tak, że wkrótce potem matka posłała obie dziewczynki do miasta po nici, igły, sznury i tasiemki. Droga prowadziła przez pustkowie, na którym tu i ówdzie wznosiły się potężne głazy skalne. Dziewczynki spostrzegły w powietrzu wielkiego ptaka, który wolno krążył nad nimi, opuszczając się coraz niżej, aż nareszcie spadł nieopodal przy jednym z głazów. Bezpośrednio potem usłyszały przenikliwy i przejmujący krzyk. Biegną w tę stronę i widzą ze zgrozą, że orzeł wpadł na znanego im karła i chce go porwać. Poczciwe dzieci uchwyciły się karła i  broniły go od napaści ptaka, aż ten w końcu puścił swoją ofiarę. Gdy karzeł ochłonął z przestrachu, krzyknął swoim cienkim głosikiem:
— Nie mogłyście się delikatniej obejść ze mną? Podarłyście mój cienki kaftan, że jest teraz pełen dziur i strzępów! Paskudne, niezdarne dziewczyny!


Co rzekłszy, podniósł worek z klejnotami, leżący opodal, i poszedł pomiędzy skałami do swojej jaskini.
Dziewczątka były już przyzwyczajone do jego niewdzięczności, więc poszły w dalszą drogę i załatwiły swoje zakupy w mieście.
Gdy za powrotem znowu znalazły się na pustkowiu, zaskoczyły znienacka karła, który na pewnym placyku wypróżniał swój worek klejnotów i nie przypuszczał, że ktoś będzie jeszcze tędy przechodził o tak spóźnionej porze. Zachodzące słońce oświetlało kamienie, które połyskiwały świetnie różnymi kolorami i dzieci olśnione, stanęły i wpatrywały się w nie z zachwytem.


— Czegoż tak sterczycie jak mumie? — zawołał karzeł, a jego zmarszczona twarz, aż pożółkła z gniewu.
Chciał jeszcze dłużej wymyślać, gdy nagle z lasu wyszedł czarny niedźwiedź. Karzeł zerwał się z przestrachu, ale nie mógł już uciec, bo niedźwiedź zagrodził mu drogę. Wtedy zawołał z trwogą:
— Najdroższy panie niedźwiedziu, miej litość nade mną! Oddam ci wszystkie swoje skarby, najpiękniejsze klejnoty, które tu oto leżą. Daruj mi życie! I co ci zależy na mnie, chudym, nędznym człowieku? Ani na jeden ząb ci nie starczę; ale oto spojrzyj na te dwie tłuściochy; tych zakosztuj, to są smaczne kęski, lepsze od młodych sarenek; spożyj je sobie w imię Boże!
Ale niedźwiedź nie dbał o jego słowa, zamachnął się mocno łapą, raz tylko uderzył nią po głowie karła i krasnoludek runął bez życia. Dziewczynki odskoczyły, ale niedźwiedź zawołał na nie po imieniu.
— Białośnieżko, Różyczko! Nie bójcie się, zaczekajcie, pójdę z wami!
Po tym głosie poznały go i stanęły, a gdy niedźwiedź znalazł się przy nich, opadła nagle skóra niedźwiedzia i stanął przed nimi w postaci pięknego mężczyzny, mającego na sobie wspaniały strój złocisty.


— Jestem synem królewskim — rzekł do nich — i zostałem zaczarowany w dzikiego niedźwiedzia przez tego krasnoludka, który mi ukradł moje skarby. Teraz z jego śmiercią nie mam potrzeby włóczyć się po lesie, gdyż zwolniłem się z zaklęcia, on zaś otrzymał zasłużoną karę.
Białośnieżka wyszła za mąż za królewicza, a z Różyczką jego brat się ożenił.


Wielkie skarby, nagromadzone przez karła w jego jaskini, zostały podzielone na dwie równe części pomiędzy obie pary nowożeńców. Stara matka żyła jeszcze długie lata spokojnie i szczęśliwie przy swoich dzieciach.


Ale dwa krzaki różane wzięła z sobą i posadziła je przed swoim oknem, gdzie potem corocznie rozkwitały śliczne róże białe i czerwone.
Źródła:
Lexikus.deWolne Lektury

piątek, 20 listopada 2015

8 spotkanie

Dzisiaj, w piąteczek (20.11.15r.) o 13:30 odbyło się nasze kolejne, już 8 spotkanko! ;) Związane było w dalszym ciągu ze scenariuszem..
Obecne byłyśmy wszystkie, włącznie z panią Martą. Oglądałyśmy co mamy źle w scenariuszu i pani Marta dawała nam wskazówki oraz pomogła zrozumieć na czym polegają nasze błędy, za co bardzo DZIĘKUJEMY !!
Podsumowując prawie wszystkie nasze uchybienia i pomyłki były rzecz biorąc podstawą. Cóż byłyśmy zawiedzione, że na tym poległyśmy...
Wychodzące rzeczy poza zakres naszych wiadomości, takie jak, np. czas przeszły, pani zrobiła za nas. Aktualnie poprawiamy cały scenariusz, a potem zobaczymy czy tym razem mamy go dobrze zrobiony :) Myślę, że tak gdzieś koło grudnia wraz z nową aktualizacją bloga, scenariusz już będzie gotowy i będę mogła go wam pokazać ;) Trzymajmy kciuki! ^.^
A poniżej macie zdjęcia:

 ~Karolina

wtorek, 3 listopada 2015

7 spotkanie

W piątek (30.10.15r.) po tych wszystkich kartkówkach, sprawdzianach i testach razem z dziewczynami myślałyśmy co mamy jeszcze do zrobienia czy tam załatwienia. Nagle nam się przypomniało, że nie mamy dokończonego tłumaczenia scenariusza na j. niemiecki! 
Umówiłyśmy się na 16:30, na skypie i zaczęłyśmy go pisać :) Wyrobiłyśmy się jeszcze przed 20 ;D 
Scenariusz już jest oddany pani Marcie i teraz czekamy, aż pani sprawdzi czy jest wszystko poprawnie! 
Cóż nie ukrywajmy na pewno jest tam sporo błędów, ale mamy nadzieję, że jednak większość jest dobrze;D Bądźmy dobrej myśli!
~Karolina